Wywiad
Zdrowa głowa lekarza weterynarii
Jak radzić sobie z trudnościami, by wytrwać w pracy ze zwierzętami i ich opiekunami, podpowiada Anna Kosater, psycholożka, trenerka, wykładowczyni na USWPS, współautorka badań „Mental Health”, w rozmowie z Ryszardem Sterczyńskim.
Redakcja MW: Weterynaria to jeden z najtrudniejszych i najbardziej wymagających kierunków studiów. Ich ukończenie oznacza początek wyczerpującej pracy fizycznej i psychicznej. Jaka jest kondycja psychofizyczna lekarzy weterynarii?
Anna Kosater: Jest źle, a może być jeszcze gorzej. Z rozmów, jakie przeprowadziłam z lekarzami i lekarkami weterynarii różnych specjalizacji w wielu regionach kraju, wyłania się słaba kondycja psychiczna osób pracujących w tym zawodzie. Zbyt często powtarzały się stwierdzenia: „Chciałam/chciałem pomagać, być potrzebną/potrzebnym, inaczej wyobrażałam/wyobrażałem sobie tę pracę...”. Zawód lekarza weterynarii kojarzony był od zawsze z misją, ale obecnie kojarzy się z dużą liczbą kontroli gabinetów, nieustannym skupianiem się na dokumentacji oraz zaniedbaniami opiekunów zwierząt domowych. Brakuje nam kultury profilaktyki zwierząt, zbyt często do gabinetów trafiają one w stanie terminalnym. W zetknięciu z determinacją, by jak najlepiej wykonywać swój zawód, i z oczekiwaniami opiekunów taka mieszanka prowadzi do sytuacji kryzysowej, obciąża psychikę lekarzy i lekarek weterynarii, którzy chcieliby przede wszystkim poświęcić swój czas pacjentom i z sukcesem ich leczyć.
Redakcja MW: Z firmą weterynaryjną Zoetis spółka z o.o. zainicjowała pani badanie „Mental Health” na temat kondycji psychofizycznej lekarek i lekarzy weterynarii. Skąd ten pomysł, co miało ono pokazać?
Anna Kosater: To bardzo ludzka historia. Przedstawiciel firmy Zoetis zauważył, że jego klienci znikają. Jedna z lekarek właśnie popełniła samobójstwo, inna była na długim zwolnieniu z powodu problemów psychiatrycznych. Po przeczytaniu paru artykułów doszedł do wniosku, że zachowania suicydalne – samobójstwa czy próby odebrania sobie życia – są częste w tej grupie zawodowej. To był zryw serca, kiedy Piotr Lewiński poruszył niebo i ziemię, by znaleźć osobę, która zajęłaby się tą grupą od strony psychologicznej. Tak trafił do mnie. Rozmawialiśmy o tym, co należałoby zrobić, że potrzebne są webinary, że pomoc musi być szersza, systemowa. W końcu doszliśmy do wniosku, że należy tę grupę przebadać pod kątem kondycji psychicznej. Do tej pory w Polsce nie było takich badań naukowych, a jedynie ankiety, artykuły, opinie.