BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
21/12/2018
Jakiś czas temu jedna z firm chciała zorganizować wykład dla studentów z udziałem jednego z lepszych w Polsce dermatologów. Wszystko było już załatwione – zarezerwowana sala, potwierdzony udział wykładowcy, upominki dla studentów. Kiedy jednak dzień przed wykładem zobaczyłem jeden skromny plakacik informacyjny wiszący na korytarzu Wydziału, natychmiast w panice zadzwoniłem do organizatorów, że brak odpowiedniej informacji o wykładzie i może być frekwencyjna klapa. Osoba odpowiedzialna za organizację z ramienia firmy początkowo sprawiała wrażenie zaskoczonej moim telefonem (nie rozumiała, o co mi chodzi), a kiedy ochłonęła, powiedziała: „Panie profesorze, jest już ponad 200 zgłoszeń. My porozumiewamy się na Facebooku, ten plakat to w zasadzie wisiał dla pana, żeby się pan nie denerwował”. Zamurowało mnie, przeprosiłem i rozłączyłem się. Uświadomiłem sobie w tym momencie, że osiągnąłem stadium dinozaura, żywej skamieliny, nie wiedzieć czemu sprawiającej jeszcze wrażenie żywego człowieka. Jednocześnie zrozumiałem zachowania dotychczas dla mnie niezrozumiałe – podłączonych do smartfonów jak do kroplówek młodych i nieco starszych (ale i tak dużo młodszych ode mnie) ludzi, rozpoczynanie dnia od sprawdzenia „co w sieci” itp.
W tym kontekście przypomniał mi się dowcip, w którym ktoś na pytanie „Czy wierzysz, że Pan Jezus nakarmił na pustyni 5000 wiernych pięcioma chlebami i dwiema rybami?” odpowiedział: „Co mam nie wierzyć? Wierzę, ale że się najedli, to nie wierzę”. I ja, jak ten wątpiący, nie wierzę, że wirtualna rzeczywistość wystarczy. Można się nią karmić, ale najeść się nie można. Wiem, że w dzisiejszych czasach informacja jest najcenniejsza, ale nie da się stworzyć „aplikacji tabletek” (aplikacji w sensie komputerowym, a nie słowa błędnie używanego zamiast „stosowanie”) czy przeprowadzić wirtualnie operacji.
Tak, informacja jest najcenniejsza, ale jest coś jeszcze cenniejszego. Tym czymś jest doświadczenie, którego nie zastąpi żaden Facebook, aplikacja, czy jak to się będzie jeszcze atrakcyjniej nazywało. Doświadczajmy więc, korzystając z doświadczenia innych. To doświadczenie będzie naprawdę nasze, nikt – żaden haker – nam tego nie odbierze, nie skasuje, nie zawirusuje.