22/10/2018
Kiedy psu mojej znajomej podczas wizyty domowej podano amoksycylinę i w ciągu kilku minut ze zwierzęciem zaczęły dziać się dziwne rzeczy, lekarz, przestraszony nietypową reakcją, natychmiast podał „steryd”. Gdy i to nie poskutkowało, a stan psa pogarszał się z każdą chwilą, zalecił, aby znajoma czym prędzej udała się do całodobowej kliniki, bo „z psem dzieje się coś niedobrego”...
Innym razem lekarz przeprowadzał szczepienie profilaktyczne czterech szczeniąt rasy yorkshire terrier. Kiedy podawał szczepionkę czwartemu szczenięciu, pierwszy zaczął być niespokojny. Zajął się więc nim, ale kolejne szczenięta wykazywały już niemal identyczne objawy. Zanim zdążył cokolwiek zrobić, wszystkie cztery padły...
Pewnego razu podczas wykładu na temat intensywnej terapii pan dr Rafał Niziołek przytoczył ciekawą informację, którą potem, za zgodą Autora, również zacząłem rozpowszechniać. Mianowicie – jak często udaje się lekarzom (medycyny) wyjść zwycięsko z walki ze stanami nagłymi zagrażającymi bezpośrednio życiu? W USA przeprowadzono analizę seriali telewizyjnych o tematyce medycznej (np. „Ostry dyżur” itp., niestety nie uwzględniono seriali polskich ani czeskich), w których lekarze walczyli o życie pacjentów w stanie krytycznym. Stwierdzono, że 75% filmowych interwencji zakończyło się sukcesem. Według tych samych autorów w życiu jest mniej optymistycznie, gdyż tylko 10% przypadków ma szczęśliwe zakończenie.
Opisane przeze mnie sytuacje (pies znajomej, szczepienie szczeniąt) oraz tzw. wiedza telewizyjna versus życie to przypadki z kategorii stanów nagłych i oczekiwań ludzi. Przypadki te wymagają natychmiastowej interwencji, ale PRAWIDŁOWEJ interwencji. Opisane przypadki to klasyka wstrząsu anafilaktycznego. Niezrozumiałe jest dla mnie powszechne umiłowanie „sterydów” jako leków pierwszego rzutu w takich przypadkach i niczym nieuzasadniony strach przed stosowaniem adrenaliny, która może uratować życie.
Historie z życia są najlepszą nauką (może nauczką), jeżeli towarzyszy temu rzetelna wiedza. Tę wiedzę możemy czerpać z artykułów, a co najważniejsze – z informacji przekazanych przez Kolegów na co dzień stykających się z podobnymi przypadkami (polecam komentarz dr. Piotra Skrzypczaka). Chociaż schematyczne postępowanie nie jest moim konikiem, to akurat w stanach nagłych nie ma czasu na myślenie. Tu postępujemy jak zaprogramowany automat.