BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
23/10/2018
Przewlekła choroba nerek (PChN) u psów i kotów to nadal duże wyzwanie dla lekarza weterynarii. Nie ma wątpliwości, że mamy przed sobą o wiele cięższe zadanie niż lekarze medycyny. Pomijając fakt, że nasi pacjenci często trafiają do nas stosunkowo późno, również tzw. terapia nerkozastępcza jest praktycznie dostępna w niewielu ośrodkach w Polsce. I jeszcze jeden istotny fakt. Nie ma zgody dawcy na ofiarowanie własnej nerki, co praktycznie wyklucza przeszczep jako ostateczną metodę leczenia (pomijam przypadki samowoli transplantacyjnej, naruszające etyczne podstawy naszego zawodu).
A więc wszystko, co nam pozostało, to próby spowolnienia procesu chorobowego i zwalczanie jego powikłań ogólnoustrojowych.
Kiedy przychodzi do mnie na wizytę pacjent z PChN, większość czasu poświęcam na rozmowę z właścicielem i szczegółowo przedstawiam mu obraz choroby oraz jej etapy (w wielu przypadkach właściciele znają z Internetu system klasyfikacji IRIS, ale nie mając wykształcenia medycznego, przyjmują go wprost). Zawsze podkreślam, jak ważne jest monitorowanie choroby przez seryjne wykonywanie badania ogólnego moczu, o czym niestety często zapominamy.
Jednak kwestią, na którą zwracam szczególną uwagę, jest postępowanie żywieniowe (dietoterapia). Od czasu opracowania pierwszej diety tzw. nerkowej kilkadziesiąt lat temu, poza modyfikacjami smakowitości, przyswajalności składników itd., niewiele się zmieniło. Podstawowe założenia diety są takie same. Pokonanie niechęci do jedzenia (nudności) i przyjmowania nieodpowiedniej liczby kalorii, prowadzącego do wyniszczenia, jest w mojej praktyce priorytetem. Ciekawym paradoksem jest fakt, że powszechnie napiętnowana nadwaga i otyłość w przypadkach PChN jest zjawiskiem korzystnym – otyłe zwierzęta z PChN żyją dłużej niż te o prawidłowej masie ciała, a postęp choroby jest wolniejszy.
Wiodący artykuł w oddawanym do Państwa rąk numerze WpD oraz spojrzenie polskiego lekarza weterynarii są cennym materiałem nie tylko edukacyjnym, ale przede wszystkim praktycznym.