23/10/2018
Są ludzie, którzy nie potrafią spojrzeć na tyle szeroko, żeby zobaczyć las – widzą tylko pojedyncze drzewa i na tej podstawie wyciągają wnioski. Są też tacy, którzy widząc las, nie zdają sobie sprawy z tego, że składa się on z pojedynczych drzew. I jedno, i drugie „spojrzenie” jest niebezpieczne, bo albo prowadzi do błędnych uogólnień, albo zagmatwane w szczegółach, traci dystans do całości. Jak to powiedział jeden z bohaterów „Seksmisji”, tacy ludzie „abstrahują od układu odniesienia”.
Oczywiście te stwierdzenia znajdują zastosowanie w każdej dziedzinie. Kiedy jako sztandar niesiemy hasło „diabeł tkwi w szczegółach” i nie wychodzimy poza szczegóły, nigdy nie dojdziemy do uniwersalnych wniosków.
Tak jest w wielu dziedzinach, ale w medycynie zajmowanie się „pojedynczymi drzewami” może doprowadzić do choroby „całego lasu”, który, jeżeli ktoś nie potrafi go dostrzec, umiera.
Wiodący artykuł oddawanego do Państwa rąk numeru „WpD” i komentarz polskiego lekarza weterynarii są właśnie próbą zwrócenia uwagi, że pojedyncze wskaźniki stanu wątroby niewiele nam mówią. Postępem w diagnostyce laboratoryjnej chorób wątroby było stworzenie tzw. „profilu wątrobowego”, składającego się z wielu wskaźników stanu wątroby. Ale to w dalszym ciągu tylko „grupa drzew” – do lasu jest jeszcze daleko. Nie można ocenić lasu, oglądając go od środka, trzeba się wznieść na tyle wysoko, żeby ogarnąć wzrokiem całość. Tak jak trzeba się wznieść, żeby ocenić cały organizm i dopiero wtedy wyciągać wnioski.
Wątroba jest bardzo ważną częścią – ale tylko częścią – skomplikowanej maszyny, jaką jest żywy organizm. Wzajemne oddziaływanie i całościowa ocena wzajemnych relacji stanowią podstawę nie tylko do obrania odpowiedniej ścieżki diagnostycznej, ale także, co równie ważne, do odpowiedniego i skutecznego leczenia.