BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Co nowego na świecie
A gdyby tak diagnozować babeszjozę na podstawie wyniku testu ELISA?
dr n. wet. Magdalena Kalwas-Śliwińska
Ileż to razy zdarzało się Państwu przyjmować psa podejrzewanego o babeszjozę, u którego w badaniach krwi rzeczywiście wykazywano niedokrwistość hemolityczną i(lub) małopłytkowość, nie udało się jednak potwierdzić obecności pasożyta w krwinkach czerwonych? Chociaż badanie mikroskopowe rozmazu krwi pozostaje (na razie!) podstawowym badaniem w rozpoznawaniu inwazji Babesia canis, nierzadko nie spełnia ono oczekiwań lekarza, który po otrzymaniu ujemnego wyniku zadaje sobie pytania: Jak duże doświadczenie miała osoba oceniająca rozmaz? A może nasilenie parazytemii u tego pacjenta jest niewielkie i konieczna jest ocena bardzo dużej liczby erytrocytów? A może, podobnie jak bywa to w przebiegu inwazji B. bovis czy Plasmodium falciparum (zarodźca sierpowatego powodującego malarię u ludzi), pasożyty „ukryły się” w naczyniach włośniczkowych śledziony, wątroby oraz szpiku kostnego i dlatego nie można zaobserwować ich we krwi krążącej?