BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Gołębie
Zakażenia rotawirusowe u gołębi – nowy czy stary problem?
dr hab. wet. Tomasz Stenzel, prof. UWM1
Ewa Łukaszuk2
dr Colin Walker3
Należące do rodziny Reoviridae rotawirusy kojarzone są najczęściej ze stwierdzanymi u ssaków – w tym ludzi – chorobami przewodu pokarmowego przebiegającymi z intensywną biegunką i niekiedy wymiotami. Tymczasem pierwsza izolacja rotawirusów od ptaków miała miejsce już pod koniec lat 70. ubiegłego stulecia. Wirusy te stwierdzono wówczas w próbkach kałomoczu drobiu grzebiącego (kurcząt i indyków) (3). Natomiast od gołębi rotawirusy wyizolowali po raz pierwszy badacze japońscy (4). Miało to miejsce na początku lat 80. XX w., a obecność tego czynnika zakaźnego potwierdzono w kałomoczu tzw. gołębi miejskich, które są znaną wszystkim ze starówek miast na całym świecie zdziczałą formą gołębi domowych. Materiał genetyczny rotawirusów u gołębi miejskich potwierdzili również w ostatnich latach badacze chińscy (badano gołębie europejskie i azjatyckie) (5).
Do niedawna występowanie tych wirusów u gołębi nie było kojarzone z poważniejszymi zachorowaniami. Wynikało to z faktu częstej izolacji rotawirusów od gołębi niewykazujących klinicznych objawów choroby. Przełomowy w tej kwestii okazał się maj 2016 roku, w którym odnotowano pierwszy przypadek ostrej choroby rotawirusowej gołębi pocztowych na zachodnim wybrzeżu Australii. W miejscowości Perth obserwowano zachorowania gołębi pocztowych w ciągu 3-4 dni od powrotu ptaków z lotów konkursowych. Dominującymi objawami stwierdzanymi u gołębi (ptaków dorosłych!) były zwracanie z wola i zielona śluzowata biegunka. Choroba przebiegała ze stosunkowo wysoką śmiertelnością – średnio 25% (10-50% gołębi ze stada).
Ze względu na błędne decyzje miejscowych służb weterynaryjnych i początkowo nietrafioną diagnozę (podejrzewano zakażenie adenowirusowe) kontynuowano loty konkursowe. Doprowadziło to do szybkiego rozprzestrzenienia się choroby, ponieważ gołębie zakażały się wzajemnie w kabinach transportowych. Do rozprzestrzenienia zakażenia w inne rejony Australii (odległość do 3000 km) doszło za pośrednictwem samych hodowców, którzy stali się wektorem mechanicznym zarazka (przenoszenie wirusa na odzieży i obuwiu). Nie bez znaczenia były też organizowane wystawy gołębi pocztowych. Dużym błędem była również próba celowego kontaktu (na przykład wspólny transport) ptaków zdrowych z chorymi, której założeniem było nabranie przez gołębie naturalnej odporności po przechorowaniu zakażenia. Niestety skutki powyższego postępowania były odwrotne do zamierzonych – choroba szerzyła się na coraz to nowe tereny, prowadząc do olbrzymich strat w hodowli gołębi pocztowych. Do połowy 2017 roku rozprzestrzeniła się praktycznie w całej Australii, opanowując około 90% gołębników (!). Szacuje się, że liczba chorych gołębi wynosiła około 100 000 sztuk, a liczba ptaków, które padły na skutek choroby, była niewiele mniejsza (1).