BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
11/07/2023
Hannah Capon
Badania hipotetycznych przypadków wskazują, jak łatwo jest się pomylić, a tym samym nie zapewnić zwierzętom domowym bardzo potrzebnej im właściwej opieki.
Zbyt łatwo przyjmuje się, że przyczyną kulawizny i bólu u starszych psów, które trafiają z tego powodu do lecznicy, jest zapalenie stawów. Taka przedwczesna diagnoza może spowodować przeoczenie innych problemów i ustalenie niewłaściwego rozpoznania. W konsekwencji u psa nie będzie zastosowane odpowiednie leczenie. Kluczowe znaczenie dla prawidłowego rozpoznania ma dokładne badanie zwierzęcia. Należy zapoznać się z historią choroby i szczegółowo omówić ją z właścicielem. Trzeba wysłuchać, jakie są jego obserwacje, i zadać wiele pytań. Powinno się zwrócić uwagę na to, jak pies stoi, idzie, biegnie kłusem i jak zmienia chód. Należy wykonać dokładne badanie kliniczne, neurologiczne i ortopedyczne oraz zachęcić właściciela do badań obrazowych w celu potwierdzenia rozpoznania. Gdy przeprowadzi się to metodycznie i starannie oraz ustali rozpoznanie, będzie można wybrać najbardziej właściwy sposób leczenia psa w odpowiednim czasie.
Inne choroby mogą powodować podobne objawy jak te, które towarzyszą zapaleniu stawów. Poniższy przegląd przypadków wskaże niebezpieczeństwa popełnienia błędów przy wystąpieniu podobnych objawów.
Mia, 7-letnia suka rasy west highland white terrier, od kilku tygodni wolniej poruszała się na spacerach i niechętnie bawiła się z właścicielami. Gdy zaczęła wyrywać się przy podnoszeniu i nie cieszyła się już, gdy osuszano ją ręcznikiem, jej właściciele zaczęli podejrzewać, że odczuwa ból. Nie stwierdzono u niej niezborności ani zaburzeń czucia głębokiego, lekarz weterynarii zalecił więc stosowanie niesteroidowych leków przeciwzapalnych, podejrzewając zapalenie stawów. U pacjentki zaobserwowano poprawę, nie była ona jednak taka, jak oczekiwano. Jej stan pogorszył się przed ponownym badaniem zaplanowanym po trzech miesiącach i pies zaczął powłóczyć kończynami. Właściciele wraz z lekarzem weterynarii podjęli decyzję o wykonaniu badania obrazowego, które wykazało u zwierzęcia chorobę krążka międzykręgowego. Właściciele nie byli w stanie ponieść kosztów zabiegu chirurgicznego. Skonsultowali się jednak z rehabilitantką weterynaryjną. Dzięki jej radom i pomocy u psa wystąpiła znaczna poprawa, po kilku tygodniach powróciła chęć do zabawy.
Max, cocker spaniel w wieku trzech lat, często odwiedzał lecznicę weterynaryjną. Jego właściciele mieli przedtem spaniela z obustronną chorobą rozwojową łokci, która doprowadziła do wczesnego wystąpienia osteoarthritis, dlatego podczas wizyt u lekarza weterynarii zawsze oczekiwali najgorszego. Ponieważ Max w czasie badania był niespokojny, ocena zasięgu ruchów w stawach i poziomu komfortu była utrudniona. Gdy więc wystąpiła u niego kulawizna, wykonano po sedacji badanie palpacyjne i radiograficzne. Na szczęście lekarz weterynarii zbadał kończynę Maxa. Znalazł kilka grudek utworzonych ze zlepionych włosów, zaklinowanych między opuszkami śródręcza i palców, które działały jak „kamyki w bucie”. Łatwo dały się usunąć i Max wrócił do swojej poprzedniej aktywności. Kulawizna często powodowana jest przez zeschnięte grudki błota lub inne zanieczyszczenia na kończynie. Zawsze należy więc pamiętać, żeby sprawdzić „proste przyczyny”, zanim podejmie się bardziej rozległe badania. Trzeba zachęcać właścicieli, żeby utrzymywali kończyny swoich psów w dobrej kondycji i zwracali uwagę na przycinanie oraz stan zdrowotny pazurów.
Monty, labradoodle w wieku 12 lat, miał już opracowany szeroki plan leczenia w kierunku zapalenia kości i stawów. Gdy jednak zaczął coraz bardziej spowalniać, wszyscy pomyśleli, że zbliża się koniec, chociaż ostatnie wyniki badania krwi nie wykazały nic szczególnego. Właścicielka Monty’ego miała dobre relacje z lekarzem weterynarii i czuła, że powinna przedyskutować z nim kilka swoich obserwacji. Obejmowały one ostatnio pojawiające się tendencje do skurczów, gdy zwierzę się budziło, a także zmiany koloru i jakości okrywy włosowej. By upewnić się, że zrobiono wszystko, co było możliwe, lekarz weterynarii zalecił dodatkowy panel badań krwi, w tym oznaczenie cholesterolu i T4. Wyniki wykazały, że u Monty’ego rozwinęła się niedoczynność tarczycy. Zastosowanie tyroksyny szybko spowodowało ustąpienie skurczów. Monty nadal otrzymywał leki przeciwbólowe w związku z osteoarthrits, odzyskał energię i mógł cieszyć się codziennymi spacerami w parku.
Truffle, suka rasy golden retriever w wieku 10 lat, w ciągu ostatnich miesięcy zaczęła poruszać się wolniej, co jej właściciele uznali za skutek starzenia się. Gdy podczas rutynowego spaceru pojawiła się kulawizna jednej z kończyn miednicznych, właściciele szybko pojechali do lekarza weterynarii. Badanie kliniczne uwidoczniło bolesność doogonowej okolicy lędźwiowej kręgosłupa, zmniejszoną ruchomość w obu stawach biodrowych oraz zmiany i trzeszczenia w stawach kolanowych, ale bez zmiany ich stabilności. Lekarz weterynarii zalecił dwutygodniowy odpoczynek i podawanie niesteroidowych leków przeciwzapalnych. Kulawizna u pacjentki zmniejszyła się, ale pozostała sztywność kończyny miednicznej. Właściciele zgodzili się na wykonanie badania rentgenowskiego, które wykazało umiarkowany wysięk w stawie i znaczne zmiany kostne wokół stawu kolanowego. Gdy pies pozostawał w sedacji, lekarz weterynarii mógł wykonać próbę pociągania w zgięciu i w wyproście, która wykazała, że u zwierzęcia nastąpiło pełne przerwanie więzadła krzyżowego doczaszkowego, które wymagało leczenia chirurgicznego. Wykonano zabieg i w czasie następnych trzech miesięcy stan pacjentki ulegał stopniowej poprawie. Pomagał jej w tym zespół rehabilitacyjny. Po rehabilitacji Truffle odzyskała pełną sprawność kończyny miednicznej.
Tilly, starsza suka rasy border collie, została przywieziona do lekarza weterynarii z powodu zmian w chodzie. Widoczna była sztywność kończyn miednicznych. Dzięki temu, że lekarz weterynarii zauważył opadnięty ogon i wygięcie w doogonowej części kręgosłupa lędźwiowego, uniknięto szybkiego założenia, że jest to „proste zapalenie kości i stawów”. Lekarz, świadomy tego, że może to być stenoza lędźwiowo-krzyżowa, występująca szczególnie często u bardzo aktywnych psów, takich jak border collie, zastosował bezpośredni ucisk na połączenie lędźwiowo-krzyżowe. Spowodowało to wyraźną reakcję i ugięcie grzbietu, co jest charakterystyczne dla tej choroby. Lekarz mógł rozpoznać chorobę lędźwiowo-krzyżową i pacjentka otrzymała nie tylko leki przeciwzapalne w celu łagodzenia bólu, ale także dodatkowo leki ukierunkowane na zwalczanie bólu neuropatycznego. Leczenie trwało kilka miesięcy, ale pacjentka mogła stopniowo wrócić do średniego stopnia aktywności i żyła szczęśliwie wiele lat bez bólu.
Rusty, jack russell terrier w wieku 11 lat, był powszechnie znany ze swojej zrzędliwości. Łatwo irytował się i warczał na wszystkich, w tym też na swoich właścicieli. Trwało to latami, zanim zdarzyło mu się chwycić za rękaw w klinice, co szczęśliwie zobaczyła lekarz weterynarii interesująca się behawioryzmem. Rozpoznała to jako fizyczny i behawioralny objaw bólu i omówiła ten problem z właścicielami psa. Właściciele poczuli się okropnie, ponieważ objawy bólu, takie jak nietypowy chód Rusty’ego, brak ruchów szyi i dziwna pozycja podczas snu, rozwijały się powoli przez lata. Nie zdawali sobie sprawy, że mogły one wskazywać na ból. Dalsze postępowanie diagnostyczne wykazało przepuklinę krążka międzykręgowego i konieczność leczenia chirurgicznego. Zabieg okazał się bardzo skuteczny i po okresie odpoczynku oraz rehabilitacji Rusty wrócił do prawie normalnego życia.
Otis, mieszaniec w wieku 12 lat, był jednym z najbardziej entuzjastycznie nastawionych pacjentów w lecznicy. Zawsze był szczęśliwy, gdy zespół lecznicy oferował mu przysmaki. U psa występowały bóle o zmiennym nasileniu, spowodowane nawracającym zapaleniem stawów, ale ostatnio pojawiła się kulawizna lewej kończyny piersiowej stopnia 10/10. Właściciel zwierzęcia zadzwonił z nadzieją, że uda mu się uzyskać teleporadę, by uniknąć konieczności transportu psa z tak ciężką kulawizną. Lekarz weterynarii uparł się jednak, żeby zbadać pacjenta.
Okazało się, że właściciel nie zauważył, że obrzmienie, które uważał za obrzęk stawu, nie było zlokalizowane nad nadgarstkiem, ale powyżej niego, w dalszym odcinku kości promieniowej. Niestety rozpoznano kostniakomięsaka i wszyscy zgodzili się, że najlepszym rozwiązaniem będzie eutanazja.
Nigdy dotąd choroby układu mięśniowo-szkieletowego psów nie budziły takiego zainteresowania jak obecnie. Rozwój wiedzy umożliwił dużo lepsze zrozumienie zróżnicowanych objawów różnych chorób i zapewnił łatwo dostępne możliwości diagnostyczne. Ponadto właściciele uważają zwierzęta domowe za członków rodziny. Wszystko to sprzyja lepszej opiece nad zwierzętami, które można opisać jako „spowalniające tempo życia”. Naszym obowiązkiem jest dokładnie badać takie przypadki, by opracować dla każdego psa skuteczny, długofalowy plan leczenia związany z minimalnym ryzykiem.
Należy stale doskonalić swoją wiedzę. Nie popełniajmy błędu „rozpoznania z dużej odległości”.