Lęk u pacjentów lecznic weterynaryjnych
Spojrzenie polskiego lekarza weterynarii
dr n. wet. Jagna Kudła
Zarówno obie części artykułu dr Karen Overall, jak i badania, na które się powołuje, mogłyby dotyczyć polskich lekarzy weterynarii. Trudno jednak uznać za pocieszającą wiadomość, że w kraju, w którym weterynaryjna medycyna behawioralna rozwija się przynajmniej od początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, sytuacja wygląda równie źle jak w Polsce, gdzie ta dziedzina nauk weterynaryjnych przestała być uważana za egzotyczną w najlepszym razie około 10 lat temu. W czasie, gdy tak duży nacisk kładzie się na zapobieganie i wczesną diagnostykę chorób somatycznych, nie robi się właściwie nic, aby zapobiegać zaburzeniom zachowania u psów i kotów lub choćby zwracać uwagę na ich objawy. To coraz bardziej świadomi właściciele zwierząt najczęściej na własną rękę poszukują rozwiązań problemów ich zwierząt – niestety zwykle przez Internet i dopiero wówczas, gdy problem jest na tyle poważny, że nie sposób go dłużej ignorować. Nie trzeba dodawać, że lekarz weterynarii nie jest w takich sytuacjach postrzegany jako autorytet.
Trudno jednak winić lekarzy za brak wiedzy w tym zakresie, skoro podczas studiów na większości polskich wydziałów medycyny weterynaryjnej nie można nauczyć się niczego o zaburzeniach zachowania zwierząt albo wiedza przekazywana jest w szczątkowej formie (fakultetów, pojedynczych wykładów). Coraz częstsze publikacje w prasie fachowej oraz prezentacje podczas konferencji weterynaryjnych to niestety wciąż zbyt mało. Wskazuje na to raport sporządzony niedawno przez firmę Cognosco Market Research, w którym ponad 70% pytanych lekarzy weterynarii wykazało zainteresowanie szkoleniem z zakresu zaburzeń zachowania psów i kotów. Stanowiło to najwyższy odsetek spośród wszystkich proponowanych tematów szkoleń.