15/03/2018
Andrew Roark
Łatwo jest być złym, zapomnij więc o uprzejmości i zaprowadź w swojej klinice zupełnie nowe prawa.
Możliwe, że bycie świetnym lekarzem po prostu nie jest ci pisane. Pomimo że do środowiska lekarskiego przyłączają się „porządne kobiety i dzielni mężczyźni”, ty nadal możesz pozostać rządzącym twardą ręką nikczemnikiem. Kiedy wydziały weterynaryjne prześcigają się w kształceniu dobrych, troskliwych, mądrych, pomocnych – a nawet podejmujących heroiczne czyny – lekarzy weterynarii, wielu uznałoby, że trudno stać się niegodziwcem w tym zawodzie. A jednak. Nikczemnicy na całym świecie przełamują mit „dobrego lekarza” i pokazują, że wciąż łatwo jest uprzykrzać innym życie. Oto ich wskazówki:
Przy każdej sposobności przypominaj pozostałym pracownikom o swoim statusie lekarza weterynarii. Nie sprzątaj. Nie pomagaj w wydawaniu leków. I nigdy, przenigdy nie wykonuj jakiejkolwiek czynności, która mogłaby zostać uznana za „pracę technika”. W żadnym wypadku nie pomagaj w unieruchamianiu zwierzęcia. A gdy akurat będzie chwila wolnego, stosuj sztuczki, które podkreślą twoją pozycję. Na przykład:
Lekarz: „Idę do sklepu. Czy macie jakieś życzenia?”
Technik: „Ja chciałbym wodę gazowaną.”
Lekarz: „Nie wydaje mi się”.
Wydawaj polecenia i nie pytaj, co sądzą o tym pozostali. Opinie innych mogą być przecież bolesne, a zresztą, kogo obchodzi, co nielekarze myślą o twoich pomysłach? Pouczaj pracowników, najlepiej w obecności klientów i w formie monologu.
Klasyczną strategią złego lekarza, pomagającą uniknąć dialogu, jest przydzielenie pracownikowi zadania i natychmiastowe sięgnięcie po telefon i kartę pacjenta, zanim jeszcze ten zdąży cokolwiek odpowiedzieć. Jeżeli jesteś właścicielem kliniki, możesz wykorzystać w tym celu swój telefon komórkowy, co znacząco zwiększy twój obszar działania w klinice.
Upewnij się, że w twoim zespole jest ktoś, kto rozumie i wspiera potrzeby twojego ego. (Uwaga: w jeszcze bardziej patologicznych środowiskach tacy ludzie określani są mianem „popleczników”). Gdy już znajdziesz taką osobę, zacznij ją ostentacyjnie faworyzować. Pamiętaj, aby nie wytykać poplecznikowi żadnych błędów lub słabości. Jeśli jest w pobliżu technik, który regularnie przynosi ci dobrą kawę, nawet gdy o to nie prosisz, można powiedzieć, że już znalazłeś swojego pachołka.
Ustalenie jasnych oczekiwań względem członków zespołu wymaga planowania i zapobiegliwości. Ponadto takie postępowanie sprawia, że masz związane ręce, gdy to, co wcześniej ustaliłeś z pracownikami, okazuje się nie być tym, czego chcesz. O ileż łatwiej jest określać swoje oczekiwania w zależności od nastroju. Zespół w końcu nauczy się, że gdy pojawiasz się w pracy ze skwaszoną miną, twoje wcześniejsze wymagania przestały obowiązywać i teraz podnosisz poprzeczkę – po raz kolejny. Jeśli nie jesteś pewien, czy pracownicy zrozumieli przesłanie, możesz wówczas odpowiedzieć na pierwsze pojawiające się pytanie retorycznym: „Czy wyglądam, jakbym nie miał nic do roboty?”. To powinno uświadomić wszystkim powagę sytuacji.
Wiesz, że jesteś wspaniały, ale czy wiedzą to też inni? Czyż – jako lekarz i nieoficjalny lider zespołu – nie jesteś jedynym odpowiedzialnym za większość jego sukcesów? Jest przecież tyle osób, którym chciałbyś zaimponować – klienci, personel, inni lekarze, twój szef, znajomi na Facebooku – jeśli zatem są powody do dumy, upewnij się, że wszyscy wiedzą, że to twoja zasługa. Pamiętaj, że wszyscy lubią techników i są oni dobrze wynagradzani za swoją pracę. Ty natomiast masz trudną pracę, powinieneś więc przyjmować pochwały za sukces całego zespołu zawsze, gdy to tylko możliwe.
Istnieją dwie rzeczy, których niegodziwi lekarze unikają za wszelką cenę, są to: odpowiedzialność i zdenerwowani klienci. Na jednego lekarza w twojej klinice przypada zwykle czterech lub pięciu pracowników technicznych, więc, statystycznie rzecz biorąc, to nie twoja wina. Nie pozostawiaj jednak spraw swojemu biegowi i zawsze upewniaj się, że gdy coś się nie uda, to winą za niepowodzenie obarczą innych. W tych mało prawdopodobnych przypadkach, gdy mogłeś popełnić błąd, należy pamiętać, że twoja reputacja jest znacznie ważniejsza niż opinia o twoich technikach (mało prawdopodobne, aby mieli oni swoją klientelę). Sporadyczne poświęcenie jednego z pracowników, aby utrzymać twoją pozycję, jest przecież opłacalne zarówno dla ciebie, jak i dla kliniki.
Z kolei zdenerwowani klienci z pretensjami powinni być zawsze przekazywani komuś innemu. Mogą oni przecież nie tylko zaburzyć twój spokój, ale przede wszystkim zająć twój cenny czas, który mógłbyś przeznaczyć na inne miłe czynności (np. zabieranie przypadków klinicznych czy flirtowanie z atrakcyjnymi klientkami). Przecież komunikacja z takimi niezadowolonymi klientami może stanowić bezcenny trening w umiejętnym rozwiązywaniu konfliktów dla słabo radzących sobie na tym polu techników czy managerów. Twoja praca polega na diagnozowaniu, leczeniu, wystawianiu recept i podcinaniu innym skrzydeł. Nie ma ona nic wspólnego z łagodzeniem czyichś emocji.